30 sierpnia 2010, poniedziałek

Obóz nad Jeziorem Serce
Dziś spałam od strony wyjścia, więc było mi koszmarnie zimno. Tej nocy mam zamiar spać w dwóch polarach i zdecydowanie od drugiej strony. Musimy się zmieniać, tak, żeby przynajmniej co drugą noc było nam ciepło. Wyszliśmy dziś w góry z zamiarem zdobycia Piku Czekanowskiego, już bez namiotów, wzięliśmy tylko wodę, ciuchy, czekoladę i snickersy.
 Trasa była piękna, niestety po wyjściu z naszej dolinki i około trzech godzinach marszu okazało się, że aby wyjść na Pik trzeba aż trzy razy zejść w dolinę, a potem z powrotem wyjść na grań. W związku z moim chorym kolanem, które pobolewa przy schodzeniu w dół (wczoraj nie czułam bólu, ale to dzięki adrenalinie – byłam tak przerażona, że zapomniałam o bólu), postanowiliśmy z Griszą zawrócić. Molarowie poszli dalej (szczęściarze), a my wróciliśmy, rozstawiliśmy na nowo namioty schowane na ten czas w krzakach, ja zrobiłam pranie, wykąpaliśmy się, Grisza naniósł drzewa, rozpaliliśmy ogień, zjedliśmy po zupce i wypiliśmy herbatę. Teraz Grisza rąbie drewno na wieczór, a ja uzupełniam dziennik. Jutro zbieramy majdan i schodzimy do punktu poniżej stacji meteorologicznej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz