10 sierpnia 2010, wtorek

Pociąg relacji Lwów-Moskwa

Dziś wstaliśmy o 6:15 czasu ukraińskiego, aby zdążyć na pociąg do Moskwy, który odjeżdżał o 8:32. Po drodze zakupiliśmy chleb, ser, kiełbasę oraz piwo w plastikowych butelkach. Teraz siedzimy już w pociągu i czujemy się w pełni zrelaksowani. Po tygodniach załatwiania miliona spraw – przeprowadzka z Anglii do Polski, rzucenie pracy, organizacja ślubu i wesela, przygotowania do wyprawy - nareszcie możemy położyć się wygodnie na kuszetce, patrzeć na migające w oknie krajobrazy i zapomnieć o wszystkim.

Pociąg relacji Lwów – Moskwa nie różni się ani trochę od dalekobieżnych pociągów kolei transsyberyjskiej. Są w nim trzy klasy: pierwsza, najbardziej luksusowa, z zamkniętymi przedziałami dla dwóch osób, klasa druga z przedziałami czteroosobowymi oraz klasa najtańsza, czyli płackarta, którą podróżuje nasza drużyna. Wagon podzielony jest na boksy, w każdym mieści się sześć kuszetek: cztery prostopadłe do okien i dwie równoległe wzdłuż korytarza. Na samej górze znajdują się półki na bagaże. Z przodu każdego wagonu stoi samowar z wrzątkiem oraz pokój prowadników, których zadaniem jest rozdawanie i zbieranie pościeli, sprzątanie, sprzedaż piwa oraz zamykanie ubikacji na 30 minut przed każdą stacją i otwieranie jej 30 minut po jej opuszczeniu. Ubikacje znajdują się na obydwu końcach wagonu. Jest w nich bezdotykowa muszla klozetowa (trzeba stanąć na jej krawędziach) i umywalka. Aby odkręcić wodę, należy nacisnąć i przytrzymać dzyndzel pod kranem, tak że nie da się umyć dwóch rąk jednocześnie, a w celu umycia innych części ciała, trzeba nauczyć się robić to jedną ręką. Warto jeszcze odnotować, że płackarta nie posiada klimatyzacji, co będzie miało kolosalny wpływ na stan naszej psychiki podczas podróży nad Bajkał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz