14 sierpnia 2010, sobota

Kolej transsyberyjska relacji Moskwa-Tynda, nie wiadomo gdzie, coraz bliżej Bajkału

Wczorajsza noc była koszmarna. Było mi strasznie duszno i niewygodnie i długo nie mogłam zasnąć. Niby ta sama kuszetka, ale jakoś nie mogłam się w niej ułożyć. Obudziłam się wcześnie, trochę spałam, trochę wyglądałam przez okno. Pojawiły się nowe widoki – dużo wzgórz, lasy iglaste z bardzo ładnymi i gęstymi jodłami. Teraz natomiast widzę znowu zagajniki brzozowe, więc nie jestem pewna czy te jodły mi się nie przyśniły.

Jedziemy i jedziemy, a za oknami nic tylko tajga, wioska, tajga, większe miasto, tajga, tajga, rzeczka, tajga, wioska i tak w kółko od trzech dni. Pociąg pędzi, krajobrazy migają rozmazując się w kolorowe smugi: zieleń liści, biel pni, błękit okiennic i szarość nieba. Jedziemy przez ten ogromny kraj, słychać tylko stukot kół, rano śniadanie i toaleta, potem gra w karty, lektura, postój, obiad, lektura, gra w karty, toaleta, sen. W porach posiłków (według czasu lokalnego) pasażerowie przemykają koło nas, trzymając w zaciśniętych dłoniach naczynia z wrzątkiem, a na ich twarzach maluje się wielkie skupienie. W pociągu panuje atmosfera wielkiego spokoju i rozluźnienia. Pasażerowie ubrani są w wygodne, domowe ubrania, kapcie, niektórzy są do połowy rozebrani, grają w karty, czytają, rozmawiają, słuchają muzyki, jedzą, śpią, wyglądają przez okna, nic nie trzeba robić, o niczym nie trzeba myśleć, nigdzie nie trzeba się śpieszyć, można tylko poddać się nastrojowi ogólnego rozleniwienia i dać się wieźć przez bezkresy matiuszki Rosji. Bardzo oczyszczające dla ducha. W ogóle to zaczynam odczuwać jakiś szacunek pomieszany z podziwem, siedząc w pociągu, który przemierza kraj, a właściwie kontynent i zatrzymuje się na stacjach punktualnie co do minuty. I to wszystko działa jak w zegarku...

Teren zaczyna się robić falisty. Poczyniłam ciekawą obserwację - nikt tutaj nie przeprasza, gdy kogoś potrąci, słowo „przepraszam” jest prawie nieużywane. Bardzo jest to dziwne dla kogoś, kto trzy lata spędził w Anglii, gdzie przepraszam, proszę i dziękuję słyszy się co dziesięć minut. Ja też już przestałam mówić przepraszam, bo mam wrażenie, że to dziwnie brzmi.

Pociąg coraz bardziej kołysze – za Nowosybirskiem zaczęły się zakręty. Raz po raz widzę naszą lokomotywę – jest czerwona.

Dziś na śniadanie zakupiliśmy chleb, kiełbasę, worek pomidorów no i oczywiście pierożki. Jeśli chodzi o piwo, to przerzucamy się na hurt – nabyliśmy trzylitrową butelkę, która była podejrzanie tania.

Godziny już nam się tak pomieszały, że nie wiem jak określić porę dnia, o której piszę. Myślę, że jest około godziny osiemnastej czasu lokalnego co odpowiada czternastej czasu moskiewskiego. Powiedzmy, że jest wczesne popołudnie. W naszym wagonie zrobiło się o wiele bardziej transsyberyjsko, gdyż dosiadło się dwóch Rosjan: bracia Siergiej i Żeńka. Grisza zaraz zaczął z nimi konwersować, my też co nieco zrozumieliśmy i dowiedzieliśmy się następujących rzeczy: Siewierobajkalsk jest bardzo ładny, jest tam dużo sklepów i pyszne ryby, ale jest raczej zimno. Nie wolno pić piwa na ulicy, bo grozi to mandatem. Chakusy, do których mamy zamiar dostać się z Zatoki Ajaja, też są ładne (co implikuje, że istnieją, bo do tej pory nie było to pewne). Siergiej opowiedział nam również, że kiedyś pod jego ganek podszedł mały niedźwiadek i to był jeden, jedyny raz kiedy widział to zwierzę, bo zawsze jak wychodził w tajgę ich poszukać, nie mógł żadnego znaleźć :)

Siergiej i Żeńka mają czerwone twarze i wielkie, czerwone ręce. Dużo piją i palą. Żeńce już się tak język plącze, że nawet Siergiej nie może go zrozumieć. Pokazali nam trochę zdjęć z Siewierobajkalska i faktycznie okolica jest piękna. Na pamiątkę wymieniliśmy się monetami polskimi na rosyjskie. Teraz towarzystwo gra z Żeńką w tysiąca. Żeńka jest strasznie pijany i muszą grać według rosyjskich zasad, bo inaczej Żeńka się kłóci. Właśnie podeszła do nas dziewuszka z sąsiedniego boksu i poczęstowała nas cukierkami. Pasażerowie w sąsiednim boksie pochodzą z Ukrainy. Tak więc w ostatni dzień podróży zaczynamy się integrować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz