5 września 2010, niedziela

Obóz nad Bajkałem, gdzieś na północ od Ust Barguzin
Wczoraj chłopcy przynieśli z „miasta” jedenaście piw oraz dwie paczki ciastek. Nazbierali również pełen worek grzybów, tak że wieczorem zrobiliśmy sobie ucztę w postaci spaghetti z sosem grzybowym. Było to chyba najlepsze danie, jakie do tej pory jedliśmy na wyprawie. Po kolacji chłopcy musieli powtórzyć operację nabierania wody.
Im dłużej po tej Rosji podróżujemy, tym ciężej jest nam pojąć ten kraj... Każdy dzień tutaj jest bardziej absurdalny od poprzedniego i obfituje w dziwaczne sytuacje...  Wczoraj na przykład: chłopcy weszli do sklepu, na którego wystawie stała sobie Baltica siódemka (czyli ta bardziej ekskluzywna i mocniejsza niż trójka) za 62 ruble, a więc stosunkowo tanio. Weszli więc do sklepu i poprosili o sześć „siódemek”. Pani odpowiedziała:
- Aż sześć? Tyle to nie ma!
- A ile jest?
Pani poszła na zaplecze sprawdzić, wróciła, rozłożyła bezradnie ręce i mówi:
- No jest tylko ta jedna puszka na wystawie...


 
Ciekawe od jakiego czasu tam stała...

Kolejną wartą opisania rzeczą są zakazy, a raczej sposób ich przestrzegania: Podczas przeprawy promem przez rzekę chłopcy siedzieli w kajucie gdzie wisiał znak zakazu palenia. Najpierw przyszedł chłop, trzymając w jednej ręce piwo, a w drugiej zapalonego papierosa i usiadł sobie dokładnie pod tym znakiem. Potem przyszły dwie panie, również z papierosami, a na sam koniec przyszedł pan w czapce kapitańskiej i zapalił prosto pod tabliczką „Zakaz palenia. Kara 100 rubli”, z którego ktoś sprytnie zdrapał cyferkę 1.
Podobnie było z zakazem łowienia ryb nad Jeziorem Frojlicha. Leśnik Andriej łowił ryby w jeziorze tuż obok tabliczki „zakaz wędkowania”. Był on przy okazji odpowiedzialny za egzekwowanie tego zakazu. Na pytanie Griszy czy tu wolno łowić, odpowiedział: Eto Rassija. Zdiest ty możesz dielat wsio szto duszje ugodno.” (ros. Tu jest Rosja. Tu wolno robić, co nam się żywnie podoba.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz